No i stało się. Zimy nie ma to to i
Miś nie śpi, więc przyszła na niego pora karmienia. A jako, że
rzygać mi już się chciało tym skapywaniem mu po kropelce to go
zalałem do pełna. Mlaskał, że hej i wygulgał blisko 56 litrów.
I tu trzy informacje. Pierwsza dla tych, którzy zastanawiają się czy kontrolka paliwa w Cari w ogóle się świeci. Tak. Zaświeca się jak wskazówka spadnie sporo poniżej zera i zostaje ok. 5 litrów – to już
drugi raz pojawiła się przy takim poziomie. Druga to ta, że komputer faktycznie przekłamuje około litr w dół – ale to już wiedziałem, więc to żadna nowość. I trzecia, Achtung, Achtung...
...średnie spalanie w Misiu z ponad
dwóch tysięcy kilosów – wynosi niecałe 9 litrów. No dobra, w
sumie to 9 – dokładnie: 8.9921875 litra – ale "niecałe" o wiele lepiej brzmi :P. Na 2176
kilometrów przejechanych od ostatniego pełnego tankowania zalałem
dokładnie 195.76 litra. Może i nie mało, ale i tak to jeden z
najlepszych rezultatów jakie udało mi się do tej pory uzyskać.
Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że ponad połowa przejechana była w
mieście, na klimie bądź włączonym – często na full – grzaniu.
Zresztą jak Miś tak sobie poje i
zaczyna mruczeć – albo i ryczeć – jak mu się go pociśnie to jestem mu w stanie
wszystko wybaczyć :D. I za nic nie wymiłbym go na jakieś TDI czy inne taczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz