Ważne akcje

Ważne akcje
MitsuManiaki Dzieciom

sobota, 3 grudnia 2011

Gimme fuel gimme fire gimme that which I desire


Lubię moją Mitsi. Bardzo ją lubię. Uwielbiam nią jeździć, ale nie mogę powiedzieć bym był wtedy w pełni rozluźniony. Wszystko niby fajnie, zrywa się i zbiera jak marzenie, aż prosi by ją wkręcać na obroty, ale jak próbuję to robić to prawie, że słyszę jak się drze: 

A na średnie zużycie paliwa wolę nawet nie patrzeć. Ostatnio jak mi w mieście osiągnęło blisko 11 litrów to mnie krew zalała, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że komputer przekłamuje mi około 1 – 1.5 litra czyli pewnie było rzędu blisko 12 litrów. Nie wiem nie sprawdzałem, bo powiedziałem jej, że jak jest z niej taki ochlaptus to będę jej wydzielał racje żywieniowe, w związku z czym nie zalałem jej do pełna.

Całe szczęście potem miałem nieco dłuższy wypad za miasto i spalanie zeszło już na pewno poniżej 10 – co swoją drogą też jakimś super fajnym wynikiem nie jest.

Ale najbardziej wkurza mnie to, że wiem na co ją stać i że mogłaby być o wiele mniej żarłoczna. Najniższy wynik jaki udało mi się uzyskać, to było 6.1 według wskazań komputera, co oznacza w realu ok. 7-7,6 litra na 100 kilosów, co przy tych gabarytach auta i silniku jest już wynikiem akceptowalnym. Problem w tym, że taki wynik udało uzyskać mi się raz jadąc w deszczowy poranek z Krakowa do Sącza przy pustych drogach i stałej jeździe na piątce z prędkością ok. 90 km/h.

No a niestety trasy po których zazwyczaj jeżdżę są zdecydowanie inne – cały czas zwalnianie, przyspieszanie, zatrzymywanie, najmniejszych szans utrzymania stałej prędkości i marzenie by móc wrzucić choć czwórkę. Tak, że z ecodrivingu nici.

Tym bardziej, że jak już mam możliwość pojechać trochę inaczej to Misia od razu pokazuje swój prawdziwy charakter i nie jest to żadne rockowe pitolenie, tylko ni mniej ni więcej tylko: 


a wtedy to oszczędności idą się seksić.