Ważne akcje

Ważne akcje
MitsuManiaki Dzieciom

piątek, 24 lutego 2012

Licznik tyka

Dziś wieczorem - około godziny 18 - w pobliżu miasteczka studenckiego w Krakowie, Miśkowi wyskoczyło na liczniku 180 tysięcy przejechanych kilometrów. 

Oczywiście to przebieg oficjalny - a naprawdę jaki jest nie wie nikt - ale wszelkie znaki na niebie i ziemi (oraz w kabinie) wskazują na to, że nie jest on tylko wynikiem sprzedażowej propagandy, ale odzwierciedla stan faktyczny. 

Jak kupowałem Misia zbliżał się do 173 tysięcy i wiele osób chwytało się za głowę, jaki to ogromny przebieg i, że kręcę bicz na siebie. 

Dziś po blisko roku i ponad 7 tysiącach kilometrów mogę powiedzieć, iż jak na 11 letniego zwierzaka jest on wyjątkowo żwawy i przyjemy w obyciu i, że nie mam obaw, co do tego, że bez kłopotu przejedzie co najmniej kolejne 180 tysięcy - mam nadzieję, że ze mną za kierownicą.

piątek, 17 lutego 2012

Dlaczego nie kupiłem... Alfy Romeo

W drugiej odsłonie cyklu: "Dlaczego nie kupiłem..." powyżywam się na Włoskiej piękności. A właściwie nie na niej, tylko sam na sobie.

A więc dlaczego nie kupiłem Alfy Romeo?

Bo jestem frajer i tchórz bez jaj. 

Bo dałem się zastraszyć tym wszystkim historiom, że samochód non stop będzie stał u mechanika, części mnie zjedzą, zawieszenie padnie zanim zdążę wsiąść do samochodu, a ja nie będę mówił spotkanym właścicielom Alf "Dzień Dobry" widząc ich na ulicy, bo będę ich już wcześniej rano widział w warsztacie. Uwierzyłem w te historie, że Alfa schrzani się przynajmniej tyle razy jaką liczbę znajdę w nazwie modelu i, że w ogóle jak to Włoszka będzie się pieprzyć na potęgę - a w przypadku samochodu nie była to miła perspektywa.

Cóż przyznaję ze wstydem, że stchórzyłem. A ostrzyłem sobie zęby na 156 kombi. I tak, żałuję. Nie jakoś strasznie, bo mam Miśka, który jest super wozem, ale nie zmienia to faktu, że Alfy mi się dalej podobają. I nic na to nie poradzę, że jak to facet jak zobaczę taką Włoszkę na ulicy to obracam za nią głowę. 

Czy kupiłbym Alfę teraz? Nie zamiast Miśka - dalej jestem cykor, a i Cari zbyt lubię. Ale jakbym miał nagły przypływ kasy bądź wygrał w Lotto, to jako drugie auto jak najbardziej. Tyle, że wtedy pokusiłbym się o 159 - jak dla mnie jedna z najładniejszych Alf. No i oczywiście jeśli Alfę to tylko benzyna V6 - a niech widzą ropniaki jak się szlachta bawi :P.

poniedziałek, 6 lutego 2012

Miś zaczął śpiewać

Jak już pisałem zimę Misiu przechodzi bezstresowo. Poza wspominanym piszczeniem jakiegoś paska w sumie nic niepokojącego się nie dzieje.

W sumie...

Okazało się bowiem, że na mrozach Miś na zimnym silniku lubi sobie "pośpiewać". Nie jest to ten pisk - który właściwie występuje tylko czasami, głównie przy maksymalnym skręcie kierownicy przy wyjeżdżaniu z miejsca parkingowego - tylko najnormalniejszy w świecie śpiew, tak jakby próbował wejść w wysokie C. 

Występuje zawsze po odpaleniu na trzaskającym mrozie - zwłasza po włączeniu grzania lub klimy - i ustępuje jak się już silnik nagrzeje.
W sumie mi to nie przeszkadza - przy włączonym grzaniu i tak tego nie słychać - ale intryguje i zastanawia co by to mogło być. Póki co poobserwuję jak będzie jak się zrobi cieplej. Jako, że wcześniej tego nie było, zakładam, że zniknie.

A ja za te dwa, trzy miesiące przy wymianie oleju dopytam w czym sprawa.

sobota, 4 lutego 2012

Wojna Zimowa czyli Generał Mróz vs Misiek

Zima trwa w najlepsze, a Misiek zdaje się tego nie zauważać. Działa według mądrości "Misia":


Choćby w ten poniedziałek. Stał sobie spokojnie na polu od ponad tygodnia na mrozach i przy przekręcaniu kluczyka nawet nie raczył zauważyć, że jest zima. Zapalił na pierwszy dotyk. To samo we wtorek. 

Potem znów stał sobie przez dwa dni i faktycznie w czwartek na chwilę zamarło mi serce, jak przy odpalaniu zgasły na mgnienie oka wskazania na wyświetlaczu, ale zaraz się opamiętał i nie trzeba, go było nawet dwa razy kręcić. 

A wczoraj wieczór już bez straszenia odpalił znowu tak jak ma w zwyczaju, czyli cytując pana z kotłowni: "Czy ja palę?... Pani kierowniczko, ja palę przez cały czas" :P

Jedyne co zauważyłem to to, że zaraz po odpaleniu trochę piszczy - ale to może być jakiś pasek, zaraz po kupnie w marcu też tak miałem - i że na początku biegi chodzą nieco trudniej, ale po kilku minutach już wszystko wraca do normy. Po za tym, przez pierwsze kilka minut na gwałtowene dodanie gazu reaguje wejściem na obroty, ale tak jakby mu brakowało trochę mocy. Ale jak już wskazówka temperatury silnika ruszy trochę do góry to przypomina sobie że Miśki to gwałtowne drapieżniki :D. 

A i jeszcze jedna ciekawostka, odkryłem że o wiele lepiej grzeje klimatyzacja niż zwykły nawiew.

Tak, że podsumowując, póki co wynik rozgrywki zima vs Misiek, jak by to powiedział sam Misiek: "Zima? Jaka zima?"