Jak już pisałem zimę Misiu przechodzi bezstresowo. Poza wspominanym piszczeniem jakiegoś paska w sumie nic niepokojącego się nie dzieje.
W sumie...
Okazało się bowiem, że na mrozach Miś na zimnym silniku lubi sobie "pośpiewać". Nie jest to ten pisk - który właściwie występuje tylko czasami, głównie przy maksymalnym skręcie kierownicy przy wyjeżdżaniu z miejsca parkingowego - tylko najnormalniejszy w świecie śpiew, tak jakby próbował wejść w wysokie C.
Występuje zawsze po odpaleniu na trzaskającym mrozie - zwłasza po włączeniu grzania lub klimy - i ustępuje jak się już silnik nagrzeje.
W sumie mi to nie przeszkadza - przy włączonym grzaniu i tak tego nie słychać - ale intryguje i zastanawia co by to mogło być. Póki co poobserwuję jak będzie jak się zrobi cieplej. Jako, że wcześniej tego nie było, zakładam, że zniknie.
A ja za te dwa, trzy miesiące przy wymianie oleju dopytam w czym sprawa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz