W drugiej odsłonie cyklu: "Dlaczego nie kupiłem..." powyżywam się na Włoskiej piękności. A właściwie nie na niej, tylko sam na sobie.
A więc dlaczego nie kupiłem Alfy Romeo?
Bo jestem frajer i tchórz bez jaj.
Bo dałem się zastraszyć tym wszystkim historiom, że samochód non stop będzie stał u mechanika, części mnie zjedzą, zawieszenie padnie zanim zdążę wsiąść do samochodu, a ja nie będę mówił spotkanym właścicielom Alf "Dzień Dobry" widząc ich na ulicy, bo będę ich już wcześniej rano widział w warsztacie. Uwierzyłem w te historie, że Alfa schrzani się przynajmniej tyle razy jaką liczbę znajdę w nazwie modelu i, że w ogóle jak to Włoszka będzie się pieprzyć na potęgę - a w przypadku samochodu nie była to miła perspektywa.
Cóż przyznaję ze wstydem, że stchórzyłem. A ostrzyłem sobie zęby na 156 kombi. I tak, żałuję. Nie jakoś strasznie, bo mam Miśka, który jest super wozem, ale nie zmienia to faktu, że Alfy mi się dalej podobają. I nic na to nie poradzę, że jak to facet jak zobaczę taką Włoszkę na ulicy to obracam za nią głowę.
Czy kupiłbym Alfę teraz? Nie zamiast Miśka - dalej jestem cykor, a i Cari zbyt lubię. Ale jakbym miał nagły przypływ kasy bądź wygrał w Lotto, to jako drugie auto jak najbardziej. Tyle, że wtedy pokusiłbym się o 159 - jak dla mnie jedna z najładniejszych Alf. No i oczywiście jeśli Alfę to tylko benzyna V6 - a niech widzą ropniaki jak się szlachta bawi :P.
Skąd ja to znam :) 4 lata temu wyruszyłem po 156 do szwabów, a wróciłem Carismą :) gdyby nie stan samochodów które oglądałem to zapewne teraz dokładałbym krocie do Alfy ale z jednej strony cieszyłbym się, że mam w końcu upragniony samochód:) tak czy siak to kiedyś kupię sobie Alfe bo za bardzo mi się podobają:)
OdpowiedzUsuń