Ważne akcje

Ważne akcje
MitsuManiaki Dzieciom

środa, 4 stycznia 2012

Dlaczego nie kupiłem Volkswagena?


Jako, że z Cari nic ciekawego się nie dzieje – nie psuje się jak na Mitsubishi przystało – więc coby blog nie zszedł śmiercią naturalną, wprowadzę tu kilka cyklów tematycznych. Pierwszym z nich będzie “Dlaczego nie kupiłem...”

Na pierwszy ogień mokry sen większości polskich kierowców czyli Volkswagen.

Gdy rok temu zaczynałem poszukiwania pierwszego samochodu większość życzliwych od razu wyskoczyła z pomysłem Das Auto. Wiesiek i tylko Wiesiek. Bo przecież tylko Wieśki są godne uwagi, tylko Wieśki się nie psują, a do tego są tanie w naprawie.

Nota bena nigdy nie pojmę, jak można jednym tchem mówić, że coś się nie psuje i jest tanie w naprawie.

Po za tym, do niezaprzeczalnych zalet auta dla ludu należeć miała wysoka jakość wykonania funkcjonalność no i jakże... niskie zużycie paliwa, no bo jak VW to oczywiście tylko diesel TDI.

Jak moim doradcom mówiłem, że VW mnie nie interesują patrzyli na mnie jak na idiotę, a jak napomykałem, że szukam benzyny to podejrzewali poważne zaburzenia osobowości. I oczywiście żadne tłumaczenia, że przy tyluletnim aucie niższe zużycie paliwa przy wyższym niebezpieczeństwie kosztownej awarii niezbyt opłacalne nie przemawiały, zwłaszcza że przecież TDI miały się nie psuć – pal sześć te pękające głowice w 2.0 – a części (które producent wypuścił z rozpędu zapominając, że przecież jego wozy się nie psują) były tanie.

Teraz po roku jak diesel przekroczył już benzynę i nic nie zapowiada by miało być lepiej, niektórzy z byłych doradców sami zaczynają twierdzić, że faktycznie diesel to nie koniecznie jedyny wybór, no ale ich miłość do VW i w ogóle motoryzacji niemieckiej pozostała niezmienna.

No więc dlaczego nie kupiłem Polo, Golfa, ani żadnego innego swetra? Odpowiem tak. Jakbym chciał auto z klocków to bym sobie kupił Lego. Bo to jest główny problem VW i w ogóle niemieckiej motoryzacji, że urodą przypomina sportsmenki z Wschodnich Niemiec. Nie, nie są brzydkie, ale do powabnych też nie należą. Ja rozumiem funkcjonalność i praktyczność ale na litość boską jak można robić tak siekierą ciosane auta. No słusznie powiedziane „dla ludu”, bo są po prostu mierne i niczym się zbytnio nie wyróżniają by broń boże nie zrazić potencjalnych nabywców.

Zestawcie dowolnego Wieśka z Lancerem, Galantem, Madą 3, Roverem 75 to zobaczycie o czym mowa.

Po prostu auto, którym mam jeździć musi w sobie mieć to coś – choćby to miała być rdza jak w Mazdzie czy Galancie – co sprawi, że przyciągnie ono i utrzyma moją uwagę.

Nigdy nie podważałem zalet VW to naprawdę świetne auta, tylko kurcze są inne, które mają te same zalety i oferują do tego wartość dodaną. Może i części mają droższe niż VW, ale uczciwie można powiedzieć, że się psują znacznie rzadziej niż wieśwageny o czym świadczyć mogą przeróżne statystyki nie tylko niemieckie. Są i inne auta, które też są funkcjonalne – wiem, że głoszę herezję, ale są auta wygodniejsze niż Passat i do tego z lepszym bagażnikiem (ot choćby Omega). Są auta, które mają lepszą jakość wykonania. I nie do wiary, ale są auta z lepszymi silnikami niż osławione 1.9TDI nawet jeśli więcej palą. I w dodatku wszystkie one biją pod względem estetycznym cała stajnię Volkswagena na głowę i to nie odwołując się do jakiś ekstrawagancji. Zwykła Almera 2 jest kilka razy ładniejsza od Golfa mimo, że sama w sobie nie jest jakaś wybitna. Bo powtórzę jeszcze raz, VW nie są brzydnie, niektóre Passaty są nawet ładne – np. CC – ale są przy tym takie jakieś przeciętne, bezpieczne, nijakie. Nie wywołują u nikogo palpitacji, wzwodu, ślinotoku czy innych niekontrolowanych reakcji.

No więc dlaczego kupiłem Cari a nie VW? Bo mimo mniejszego bagażnika i odrobinę mniejszej jakości wykończenia, na potrzeby moje i mojej rodziny w zupełności starcza. A oprócz tego wszystkiego ma w sobie to coś. Właśnie te detale jak silnik kręcący się, że aż miło, drewno, półskóry, listwy i póki co niezawodność sprawiają, że wsiadając do niej od razu na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Uśmiech, którego jakoś nie mogę sobie wyobrazić przy Niemcach. A do tego jest jeszcze jeden ważny czynnik, każdy słyszał o Polo, Golfie, Passacie i innych wyrobach autopodobnych. Natomiast na słowo Carisma wiele osób robi wielkie oczy. Widząc inną Cari na ulicy aż człowiek się uśmiecha.

Już samo to sprawia, że Wieśki z Miśkami przegrywają z kretesem, a do tego jeszcze kwestia ceny, która paradoksalnie w przypadku Miśków powinna być wyższa niż w przypadku VAGów.

A dla wszystkich ludzi dobrej woli, którzy mają zamiar mnie ostrzegać jak to pójdę z torbami dodam, że mam znajomych studentów, którzy mają droższe w utrzymaniu od Cari Galanty i jakoś żyją, więc nie taki wilk straszny jak go malują.

No więc dlaczego nie kupiłem VW? Cóż, “If a man does not keep pace with his companions, perhaps it is because he hears a different drummer”. Po prostu co innego jest dla mnie ważne niż dla nabywców VAGów. Ani jak nie jestem lepszy ani oni. Po prostu co innego nas kręci.

1 komentarz:

  1. Japońskie samochody są po prostu ładniejsze niż vw a silniki biją je na głowę. tyle w temacie. pozdrawiam autora, tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń