Długo nas tu nie było, bo w sumie niewiele ciekawego się działo – w każdym razie nic na tyle ważnego by od razu blogować, więc stwierdziłem, że napiszę o tym przy innej okazji.
I tak się wyluzowałem z tym pisaniem, że zapomniałem się pochwalić, że Mitsi stuknęło 175 tysięcy kilometrów przebiegu. W sumie całkiem niedawno, a tu już wielkimi krokami zbliżamy się do kolejnego tysiąca.
Przebieg oczywiście oficjalny – bo wiadomo jak to w naszym pięknym kraju, a i u Germańskich sąsiadów z cofaniem liczników bywa – ale patrząc na zużycie materiału i ogólny stan pojazdu można powiedzieć, że dość realistyczny.
No a jak się Misia sprawuje? A no jeździ i pije i pije i jeździ, i sprawia mi cały czas niewymowną radość jak tylko siadam za kierownicą. I niech tak zostanie.
Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz