Jakie prezenty są najlepsze? Takie, które dając innym dajemy tak naprawdę sobie samym. No więc w trosce o dzieci :P Cari dostała serwis klimy.
Ale od początku. Od jakiegoś czasu zaczęło się robić gorąco jak w tropikach i było wiadomo, że klima stanie się nieodłącznym towarzyszem podróży. I wszytko byłoby miło i fajnie – bo w sumie chłodziła tak, że można aż zapalenie gardła było złapać – gdyby nie drobny fakt, że nie wiadomo było kiedy ostatnio była odgrzybiana. A dziecków tykającą bombą biologiczną – z grzybami, Legionellami i innym syfem - nie miałem ochoty wozić. W związku z powyższym zapadła decyzja, że trzeba klimę doprowadzić do stanu używalności.
A gdzie?
Od czego jest forum. Krótkie pytanko na Mitsumaniakach i już w kilka minut Adaho podsyła link z do wątku z różnymi miejscami. W chwilę później odzywa się Marcin, a nie długo potem pan Leszek, że u niego też można.
A jako, że miałem zamiar zrobić coś z obrotami – bo mi za nisko spadały – stwierdziłem, że nie ma co dalej szukać, bo przy okazji klimy upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu.
I tak wczoraj autko, a za nim dzieci – no i nie ma co ukrywać ja :D – dostało prezent. Klima została oczyszczona, wymieniony został filtr kabinowy, wnętrze zostało zdezynfekowane ozonem i uzupełniony został czynnik (tego akurat nie było potrzeba dużo).
A co do obrotów przeczyszczona została przepustnica, zrobiony został reset komputera no i autko było uczone jak się zachowywać – mam nadzieję, że pomoże nie tylko na obroty, ale i na spalanie.
Ale to temat na kolejną odsłonę serii o walce Mitsi z nałogiem – czyli dlaczego i tak lubię benzynę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz